w panu tylko jest dla mnie cały urok życia. — Ostatnie słowa wypowiedziała z hamowaną namiętnością, a może czemś głębszem nawet. Przez twarz Atanazego przeleciał jakiś bury płomień, ale zgasł zaraz w zaroślach więdnących już cierpień. — A po drugie zaczyna być wogóle niedobrze. Jakkolwiek oni mówili, że są najwyższą marką, bo kraj nasz — to jest wasz — wtrąciła lekceważąco — jest rolniczy i że niweliści nie mogą znaleść tu miejsca do zapuszczenia korzeni na stałe, jednak papa pisze, że nie jest tak dobrze, jak myślał. Agitacja wśród „miejskiej biedoty“ wzrasta, wskutek niemożności szybkiego przeprowadzenia podziału i zorganizowania kooperatyw rolnych. Wszystko to nudne jest jak jakaś weneryczna choroba — przynajmniej tak to sobie wyobrażam. Ach panie Taziu: czemu wszystko, co dobre, jest takie śmiertelnie nudne! Ja chciałam być dobra: robiłam, co mogłam — to jest ciągle jedno i to samo: jedna wielka, szara, wszawa masa — dobra, ale wszawa. Ja już nie mogę... Trzeba będzie oddać pałac i tę willę — papie zaczynają mieć za złe różne rzeczy, że korzystając ze swego stanowiska — ale mniejsza o to — wobec tego, co mamy zagranicą to jest kropla w morzu...
— Ja się zgadzam z tem w zasadzie, ale nasze zło jest na małą skalę. Dawniej było twórczem, w epokach rozkwitu indywiduum: tworzyło siłę mas i dobro przyszłości, które nas zanudza. Ojciec pani, demon I-szej klasy, musi być dobrym dla biednych chłopów, o ile chce być czemś dzisiaj. Niweliści muszą być źli tylko dla konających resztek dawnego indywidualizmu. A źli ludzie dzisiejsi, małe pluskiewki i glistki: bandyci i złodzieje, siedzą po więzieniach. Zostają jeszcze interesy, ale nawet w wielkich aferach trudno jest dziś być złym na wielką skalę — i to się kończy na szczęście. A cóż dopiero my: odpadki bez określonego zajęcia...
— Mniejsza o to. Musimy dożyć nasze życia do koń-
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Pożegnanie jesieni.djvu/351
Ta strona została uwierzytelniona.