Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Pożegnanie jesieni.djvu/365

Ta strona została uwierzytelniona.

wym arystokratom zdolnością przystosowywania się, rozpoczął życie zupełnie już fantastyczne. Zmienił przedewszystkiem kompletnie swoją ideologję i stał się czemś, nie dającem się wtłoczyć w żadne kategorje. Nazywał to „pluralizmem życiowym“, a jedyną jego ulubioną lekturą stali się teraz Williams James i Henryk Bergson. Reszty dopełniały szalone orgje z autochtonami i dodatkowy, prawie że idealny stosunek z Jagniesią Hlusiówną, którą pocieszał jak mógł po stracie jedynej jej miłości: księciu Azalinie Prepudrech. Powoli ale systematycznie odzywała się w nim krew matki, obłąkanej księżniczki rosyjskiej z Rurykowiczów. Marzył o kokainie, ale napróżno. Ciężkie nastały czasy dla „drogistów“ — za sprzedaż tego „szlachetnego narkotyku“ naznaczona była kara śmierci. Zamknęło się nad nim wieko powszedniejącej z dnia na dzień rewolucji. Wszyscy ginący ludzie przyzwyczajali się powoli do tego stanu chronicznego kryzysu. Przeżyć dzień, zapełniając go byle czem, byle tylko nie myśleć o tem, co będzie — to było głównem zadaniem. Niektórzy, zupełnie nawet obcy niwelistycznemu ruchowi czekali nowej „awantury“ z upragnieniem, ponieważ ten stan rzeczy zaczynał być sam w sobie nudny. Na podstawie tej psychologji i nędzy, niwelizm zdobył sobie tylu wyznawców wśród upadającej inteligencji, tembardziej, że obiecywano jej przedstawicielom, że zostaną „zużytkowani“.
Zdaleka od tego nowego centrum społecznych eksperymentów, w atmosferze wspólnie wytworzonej przewrotnej miłości Hela i Atanazy dokonywali swoich ostatecznych transformacji. Wszystko jednak miało się skończyć zupełnie inaczej, niż to mógłby przewidzieć największy życiowy fantasta.]
Niema najnormalniejszego człowieka, któryby pozwalając sobie na wszystko nie doszedł do najdzikszej erotycznej perwersji i nie uczynił z nasycenia się niezmiernie skomplikowanego procederu, obstawionego spełnie-