niem piekielnie rzadkich i zawiłych warunków Z początku wszystko było dobrze. Życie erotyczne bez przeszkód z dnia na dzień, uspokoiło trochę ich oboje i pozwoliło nawet wznieść się na pewien — śmiało można powiedzieć — wyższy poziom duchowy — zaczęły się „istotne rozmówki“. Odbywało się to za pieniądze Heli — tak — ale cóż w tem złego: była jego najprawdziwszą żoną, tylko bez ślubu; rozwód z Azalinem, na tle nieudanego morderstwa, był tylko kwestją czasu. Ale cóż mogli robić innego, jak nie czytać razem, rozmawiać i nasycać się sobą, z początku w dość stosunkowo normalnych wymiarach. Tak było jeszcze w Atenach, gdzie w smutny, szary, wiosenny dzień zwiedzali nędzne greckie ruiny, (tu przypomniał się im biedny, bredzący o Grecji Tvardstrup), tak było w Port-Said i nawet (mimo 40-sto stopniowego upału) na Morzu Czerwonem. Intuicyjne, nie oparte na ścisłych studjach, filozoficzne dywagacje Atanazego, były dla umysłu Heli żerem, którym karmiła swój wyostrzony, ale bezpłodny intelekt. Razem tworzyli nowy witalistyczny system, ale utknąwszy kiedyś na nierozwiązalnym problemie „istot nieskończenie małych“ i tak ironicznie zwanego „metafizycznego śluzu“, niezróżniczkowanej, żywej pramaterji, zagłębili się w kwestje społeczne, tak blizko związane z zagadnieniem organizacji istnień nieswobodnych w wyższe indywidua. Bezsilność jednak współczesnej myśli (czy nie myśli wogóle, nawet najdoskonalszych istot?) wobec problematu dualizmu, który wyrastał w ich systemie jako dwoistość niesprowadzalna istot żywych (aż do przeklętych nieskończenie małych włącznie) i jakości w ich trwaniach, zaczęła powoli zniechęcać ich oboje do zgłębiania tych tajemnic. System fizyczny i witalistyczny zlewały się razem w granicy: z chwilą przyjęcia istot nieskończenie małych występowała konieczność przyjęcia czegoś jeszcze, jakiegoś spiritus movens dla wszystkiego, energji, czy też jakiegoś substytutu znie-
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Pożegnanie jesieni.djvu/366
Ta strona została uwierzytelniona.