Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Pożegnanie jesieni.djvu/400

Ta strona została uwierzytelniona.

krótkim czasie to się stało! Miesiące te były jak lata, a ze wszystkiego wyzierała niczem nie dająca się zapełnić pustka i nuda. Bestjalstwo i ohyda przestały na niego działać zupełnie. Niewielki zapas uczuć, który miał na życie całe spalił w ciągu tych kilku miesięcy — została kupa żużli i duch jego unosił się nad tą ruiną, jak dymek nad paleniskiem w kilka dni po pożarze. A Hela w stanie półmistycznego obłędu i ostrej nymfomanji, objedzona indyjską mitologją, którą napróżno starała się pogodzić z Russellem, Husserlem, Bergsonem Corneliusem, Machem i James’em, zbitymi w jedną kupę w jej biednym mózgu (jedynem ukojeniem była teorja Wielości Rzeczywistości Chwistka), stawała się towarzystwem ciężkiem nie do zniesienia. (A piękna była jak na złość ciągle). Intelekt jej, zmęczony ciągłą beznadziejną pracą w kierunku pogodzenia wszystkich sprzeczności i manją stworzenia systemu pan-religji, zgodnej z idejami najbardziej wysuniętych placówek różnych rodzajów filozofji ścisłej, odmawiał już jej posłuszeństwa. Nie była umysłowo twórczą — w tem tkwiła jej tragedja — a wymagania od siebie miała wprost straszliwe.
Na ostateczną decyzję Atanazego wpłynął cały kompleks przyczyn. Indje też zaczynały się powoli burzyć od podstaw i życie w ten sposób, w jaki żyła Hela, nie mogło utrzymać się w tym stanie na dłuższy dystans. A ginąć tu, w jakiejś indyjskiej zawieruszce, podobnie przypadkowo, jak od trąby rozjuszonego przez Helę słonia, Atanazy nie chciał. Jak już ginąć to świadomie. Czyn swój musiał spełnić tam, w swoim kraju, do którego tęsknił coraz bardziej, wśród niesamowitości otaczającej przyrody. Byli teraz na Ceylonie, gdzie Hela urządziła „camping“ na wielką skalę. Trochę za ciasno było jej w ludniejszych okolicach. Obozowisko namiotów zajmowało ½ kwadratowego kilometra w północnej części wyspy, koło Ragnarok. Tylko polo-