pomyślała i wspomnienie doznanej tylko co poraz pierwszy głębokiej, prawdziwej rozkoszy, rozlało się po jej ciele falą omdlewającego gorąca, by zaraz sprężyć się w giętką, nieznaną jej dotąd siłę. Teraz dopiero pojęła potęgę i władzę nowo zdobytej, pełnej kobiecości. Ale jednocześnie, oprócz litości jakby i zewnętrznego uznania dla księcia, zjawiło się w jej pustem dotąd sercu coś głębszego: przez chwilę patrzyła na niego, jak na coś w rodzaju syna, a potem Bazakbal, ale też inny już, przemknął się jako widmo w dalekiem tle. „Tamtego będę miała też i tamtych innych. Ale mężem będzie ten „synek“. Będę mieć wszystko, co zechcę“. Świat, stanowiący, mimo bogactwa, piękności i innych atrybutów wąską grań codzienności, otoczoną z dwóch stron przepaściami tajemnic, rozszerzył się nagle w wolną przestrzeń wichrowatych możliwości, zionącą nieznaną pięknością, świeżością i jeszcze czemś... W głębi, jak widmo Bazakbala przed chwilą, ale w innej płaszczyźnie możliwych wydarzeń, przesunęła się śmierć. Cień złowrogi padł na śmiejący się widnokrąg nieskończoności. Obraz Böcklina: „Siehe, es lacht die Au“: zakwefionej i zapłakanej postaci, pod czarnemi cyprysami, pokazuje inna jakaś figura słoneczny widok w oddali. „A jednak dobrze jest, dobrze jest istnieć“, pomyślała. Problem żydowstwa i aryjskiej kultury (nie wiedziała nawet dobrze co to jest ta aryjska kultura) przestał ją męczyć.
— Proszę — rzekła dźwięcznym, niewinnym głosem. Prepudrech drgnął: poraz pierwszy zrozumiał, że ją kocha (dotąd właściwie nienawidził ją). I całe bezmyślne dotąd jego życie przesunęło się koło niego piekącą falą wstydu. Poczuł, że ona jako kobieta jest jednak kimś, a on tylko nędzną do niej przyprzążką. Skurczył się w sobie, jak do skoku: skoku przez życie całe, przez samego siebie. Ale obraz pojedynku przesłonił mu przyszłość, brudną, szarą ścierką. „Oto mój pierwszy
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Pożegnanie jesieni.djvu/45
Ta strona została uwierzytelniona.