ności i nieporozumień. Najgorsza jest symbolika — człowiek mówiący (IP) np. zamiast Istnienie Poszczególne, jest zaraz posądzony o „matematykę“, „logistykę“ i tym podobne straszne i odstraszające rzeczy. Chodzi tylko o skróty, ułatwiające konstrukcję zdań i zaoszczędzające miejsca, przyczem unika się napewno wieloznanczności na niekorzyść może pewnego bogactwa literackiego, ale to najmniej jest istotne w sprawach filozoficznych. W czasach, gdy ciągle się mówi: M. S. Z., G. P. U., czy Mopr, albo Gisz, lub zamiast tego, żeby powiedzieć, że minister poszedł do cukierni na rogu, mówi się, że „znajduje się on aktualnie w C. N. R.“ (podobno fakt autentyczny) — nikogo to nie powinno razić. Załączona tablica symbolów ułatwi orjentację zupełnie.
3) Nie wdając się w krytykę innych myślicieli, zaznaczę tylko, że według mnie od Leibniza i Kanta z jednej strony, aż do Macha, Husserla i Carnapa z drugiej, prawie wszystkie te pojęcia i twierdzenia, które tu eksponuję, musiałyby się znaleźć w tych systemach, o ileby linje ich konsekwencji bez żadnego zamaskowania się przeciągnięte były dostatecznie daleko. To postaram się udowodnić w następnej, krytycznej części niniejszej pracy.
Zaznaczyć jeszcze muszę, że poglądy tu wyrażone, zostały skonsolidowane w zasadniczych konturach w roku 1917 i od tego czasu nie uległy istotnej zmianie.