są dalszemi rozwinięciami. Jak to okaże się z dalszych rozważań poglądy: psychologistyczny i fizykalny są nie do odrzucenia, jako zawierające część Prawdy Absolutnej, podobnie jak pogląd życiowy, przyczem zauważyć należy, że pogląd fizykalny resorbuje się niejako w poglądzie psychologistycznym, o ile przyjmie się, że najbardziej nawet skomplikowana teoria fizykalna wyraża, en fin de compte, jedynie prawidłowe związki między elementami (Mach), czyli odczuciami, albo jakościami (Cornelius). Mnie chodzi o to, aby pogodzić te trzy poglądy, z których żaden nie jest, mimo częściowej prawdziwości, samowystarczalnym (wbrew twierdzeniu L. Chwistka, który niewiadomo poco nazwał poglądy te aż „rzeczywistościami“ (?)), modyfikując je odpowiednio w jednym poglądzie, który z założenia musi wyjść w istocie swej poza bezpośrednio dane i wszelkie „doświadczenie“, które ściśle biorąc już samo z resztą implikuje — wbrew twierdzeniom zażartych empirystów — całe masy założeń pierwotnych, apriorycznych. Szczególniej w kwestji t. zw. „materji martwej“, (w najogólniejszem znaczeniu: od pojęcia tego w znaczeniu poglądu życiowego aż do najbardziej idealistycznej fizyki) będziemy musieli oddalić się zupełnie od utartych poglądów, biorąc pod uwagę wszelkie możliwe transformacje, jakim pojęcie to uległo i może jeszcze uledz w rozwoju fizyki. Dlatego to pogląd, który mam zamiar przedstawić nazywam metafizycznym, co przynajmniej w założeniu, nie powinno implikować jego dowolności fantastyczności.
Uważam za bardzo szkodliwy objaw w filozofji to, co nazywam „przesofistyczeniem“. Zbytna sumienność i pozwalanie sobie na zbyt daleko idące zwątpienia prowadzi do wytwarzania o wiele sztuczniejszych i bardziej nie mających związku z rzeczywistością koncepcji, niż te właśnie, których przez zbytek uczciwości chciałoby się uniknąć. Absolutny sceptycyzm prowadzi w ostateczności do zupełnie bezpłodnego solipsyzmu, ponieważ istnienia własnego i jakiejkolwiek, jakkolwiek wartościowanej własnej treści psychicznej, żaden największy nawet