który mamy tu zamiar przedstawić, tylko o te określone sfery, w których sądy mogą być bardziej pewne. Teoretyka Sztuki nie powinno obchodzić gdzie się dla kogoś dana sfera kończy, a druga zaczyna, tylko sam fakt istnienia sfer odrębnych. Dlatego to teoretyk nie może, nie powinien i nie jest w stanie (jak każdy zresztą człowiek) objektywnie odgraniczać świństw od arcydzieł, tylko badać istotne związki, które bezwątpienia w sferze Sztuki odkryć się dadzą. Może być ktoś, który daleko silniejszego metafizycznego uczucia dozna od widoku stylowego fotelu, a nawet jakiejś pięknej żywej damy (względnie mężczyzny, dziecka, psa, czy nosorożca), niż od obrazu. Ale to znowu nie może wpłynąć na teoretyka Sztuki, dążącego do wyodrębnienia różniących się pierwiastków, a nie do zamazania ich różnic, jak to się przeważnie czyni — i tu znowu musimy się odwołać do naszego porównania z szeregami barwnymi. Z tego bowiem punktu widzenia, że wszystko może być piękne i dać estetyczne zadowolenie nie warto mówić nic, nic nie analizować i zachwycać się z rozwartą gębą, a kiedy się jest przypartym do muru, pleść od rzeczy. Nie przeczymy, że robiąc ze wszystkiego bezkształtną miazgę, napleść można rzeczy wprost cudownych, ale nie będzie to miało nic wspólnego z teoryą Sztuki. Możliwem jest, że czysta teorya będzie mniej zabawna od dowcipnych essayów, lub demonicznych
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Szkice estetyczne.djvu/104
Ta strona została uwierzytelniona.