Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Szkice estetyczne.djvu/136

Ta strona została uwierzytelniona.

byli naiwniejsi i prostsi od nas pod względem wyobraźni, dziś takimi, w stosunku do reszty społeczeństwa, będą właśnie dzieci, lub też osobniki, w stanie zdziecinnienia sztucznie utrzymane.
Można, izolując o ile można dane osobniki od wszelkich zgubnych wpływów zewnętrznych, od miast i sztuki dzisiejszej, utrzymać je w stanie pewnego prymitywizmu, tembardziej, o ile osobniki te będą miały w tym właśnie infantylistycznym kierunku pewne dyspozycye wewnętrzne. Ale o ile dawniej takimi dziećmi w stosunku do nas w sferze wyobrażeń (nie w sferze konstrukcyi formy) byli ludzie, stojący na szczytach życia i to ludzie dojrzali, o tyle tu mielibyśmy tylko przedłużenie dzieciństwa, a nie wynik swobodnego, ostatecznego rozwoju ludzi dojrzałych. Zaznaczamy, że różnica ta, która może się wydawać względną, w istocie będzie bezwzględna. Dziecko naszych czasów nie jest dorosłym człowiekiem Starożytnego Egiptu, mimo, że z pewnego punktu widzenia może mieć z nim pewne analogje. Dzisiejszy trzydziestoletni murzyn, rzeźbiący swego fetysza, nie będzie tak niedojrzałym, jak nasz rysujący sześcioletni chłopczyk, mimo, że ten ostatni może mieć już w tym wieku pojęcie o systemie planetarnym, komórkach u roślin i chemicznych atomach, a murzyn będzie drżał przed aligatorem, jako przed zaświatową, tajemniczą potęgą.
Tu dochodzimy do pewnego punktu istotniej-