O ujęciu formy w związku z przedmiotami mówić jest łatwiej, ponieważ przedewszystkiem ten właśnie element rzuca się dziś w oczy, nie jako coś potęgującego jedność kompozycyi, tylko „sposób interpretacyi przedmiotów“. Dlatego to zapewne dzieła nie dające się sprowadzić do „kubów“ i „zygzaków“, znanych już z Paryża, są dla krytyków niejasne i tam wietrzą oni literaturę.
Nie o kuby i zygzaki głównie chodzi. Główną rzeczą jest konstrukcya, czyli kompozycya, którem-to słowem chcielibyśmy zastąpić wyraz konstrukcya, prawie z poprzednim równoznaczny, tylko zanadto przypominający mosty, maszyny, ciała stworów żywych i inne przedmioty. Ale analizą tego pierwiastka, najistotniejszego w dziełach malarstwa, nie mogą się zająć krytycy i znawcy, bo o nim nic poprostu nie wiedzą. Wymyślać na „kołtuństwo“ jest nie dosyć. Trzeba dać publiczności możność zrozumienia i nauczyć ją patrzeć na dzieła sztuki. Ale o to nie starają się ci, co o sztuce piszą i nie mają właściwie prawa mieć do tej publiczności pretensyi[1].
Jeśli większa ilość ludzi specyalnie wykształconych, a nie lekkomyślnych niedouków, nie umiejących myśleć zarozumialców i nie ludzi, po-
- ↑ Uwaga osobista.
Naturalnie wykluczam tutaj siebie.