no bezpośredniego przeżywania, a nie do poznadia rozumowego, takiego, przy pomocy którego poznaje się jakieś prawdy nauk ścisłych, przyczem przejść trzeba (może w skróceniu), razem z twórcą sam proces twórczy jako taki. Oczywiście żaden twórczy proces myślowy, t. j. taki, w którym metody nie zautomatyzowały myślenia, nie jest wolny od bezpośredniego przeżywania. Ale to, co w ten sposób powstaje, wymaga od poznającego (oprócz wypadku gdzie chodzi o poznanie prawd bardzo prostych, widocznych od pierwszego w nie wejrzenia), procesu czysto rozumowego. Tego nie wymagają od nas dzieła sztuki, o ile przystępujemy do nich nie jako badający prawa twórczości danego artysty, lub rozpatrujący elementy sztuki wogóle, tylko jeśli chcemy doznać od dzieł tych wrażeń artystycznych, estetycznego zadowolenia.
Nie wchodząc tu w filozoficzną teoryę sztuki, którą podaliśmy na innem miejscu[1] i pomijając istotę wrażenia artystycznego poza samem wrażeniem od formy jako takiej, musimy skonstatować, że wrażenia te, wykazując pewne analogje z innemi wrażeniami życia, różnią się od nich zasadniczo przez proporcyę zawartych w nich elementów i dlatego to różne objawy, pozornie nic ze sobą wspólnego nie mające (posąg, symfonia,
- ↑ „Nowe formy w malarstwie“