dawał tych okropnych pytań: „A czemu deformujecie przedmioty? A czemu w takim razie na obrazach są postacie?“ Oby się to nareszcie stało.
Podobnie jak w wypadku rozważania treści obrazu, tak samo w kwestyi „deformacyi“ mamy do czynienia z elementem nieistotnym, czyli (jak się wyraża Tymon Niesiołowski we wstępie do katalogu wystawy prac swoich w Krakowie w roku 1919, w lutym), „pretekstem“.
Niektórzy stając nawet na stanowisku Czystej Formy, uważają „deformacyę“ za coś odwracającego uwagę od formy samej i zwracającego ją na przedmioty jako takie, wychodząc z tego założenia, że wśród tłumu osób łatwiej zwrócimy uwagę na jakiegoś spotworniałego kalekę, czy człowieka z silnym zezem, niż na przeciętnego obywatela. Oczywiście nie biorą oni pod uwagę tego szalonego bogactwa „napięć kierunkowych“ dla mass obojętnych (form geometrycznych umiarowych n. p.) i niebywałego wzbogacenia kompozycyi, jakie daje w dzisiejszej sztuce „deformacya“, wobec czego ta niedogodność, o której mowa była poprzednio, staje się znikomo małą, nieistotną i dającą się łatwo przezwyciężyć. Tu przyzwyczajenie, o którem pisze Leon Chwistek wydaje znakomite rezultaty i coraz mniej jest ludzi, którzy ryczą bezmyślnie ze śmiechu, lub oburzają się szlachetnie, na widok pępka na twarzy,
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Szkice estetyczne.djvu/82
Ta strona została uwierzytelniona.