Przy sposobności należy zauważyć, że pytania publiczności, w obliczu obrazów, przedstawiających ciała lub twarze z punktu widzenia życia bardzo zdeformowane (n. p. obrazów Picassa) pytania tego rodzaju jak n. p. „no dobrze, ale gdzie jest głowa? Czy to noga wyrasta z łopatki? Dlaczego nos jest o pół metra od twarzy na wazonie?“ nie są o tyle pozbawione sensu, że mogłoby tu chodzić o zrozumienie napięć kierunkowych, w sposób jednoznaczny określonych. W przeciwnym bowiem razie, w wypadku podstawiania różnych przedmiotów pod kształt dany, obraz może w różnych swoich częściach „oscylować“[1], co zgubne jest dla jedności kompozycyjnej.
Niestety pytania te zadawane są zwykle w tonie ironicznym, dającym do zrozumienia, że dany obraz jest brzydki i niezrozumiały co do „treści“. Z chwilą bowiem oscylacyi obrazu (terminu, który, nie rozumiejąc jego znaczenia, w jakiem użył go Chwistek, krytyk „Wolnego Głosu“ uznał za jednoznaczny ze zboczeniem), wchodzimy w sferę ruchu, wieloznaczności, emocyonalnych wstrząsów doznawanych od linji, podobnych do wstrząsów muzykalnych, w całą tę sferę sztuczek „umuzykalnienia malarstwa“, w ten sposób pojmowania obrazów i odpowiadających mu systemów pojęć,
- ↑ Patrz, dzieło Dr. Chwistka o oscylacyi. Biuletyn Akademii Umiejętności w Krakowie.