jak każdy alkaloid, czy inna podniecająca trucizna.
Weźmy dla przykładu alkohol, jako środek pobudzający najbardziej powszechnie znany. Zależnie od wrodzonych i chwilowych dyspozycyi, pod wpływem tego środka jeden robi się smutny i głęboki, inny dziko tańczy, jeden filozofuje z niesłychaną precyzyą, drugi ledwie bełkocze coś niepojętego; jeden wszystko kocha, inny nienawidzi całego świata i radby go w łyżce wody utopić. I to się dzieje w jednem kółku jakichś, mniej więcej do siebie podobnych, „inteligentów“. Cóż mówić o typach, wziętych z różnych warstw społecznych i zawodów, o dzikich, małpach, motylach i t. d. Ale alkohol jest jeden — możemy go wyrazić w prostej formułce: C2H5OH. Wyobraźmy sobie teraz, że każdy wytwarza swój własny alkohol o zupełnie innej formułce i specyficznem, odpowiedniem w celu wywołania u niego wesołości, działaniu. Wyobraźmy sobie dalej, że ten wypił alkohol tamtego, a tamten tego i t. d. Pomyślmy co za zamięszanie powstanie! Każdy, kto pije, chce się cieszyć. Niema chyba takich, którzy piliby dlatego, aby ryczeć potem z rozpaczy. Każdy ma swój prywatny alkohol i każdy łupnął nie swój odczynnik wesołości. Załóżmy jeszcze, że każdy z nich mówić będzie o alkoholu w ogóle, nie uznając różnic płynów poszczególnych, uważając tylko alkohol wyprodukowany
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Szkice estetyczne.djvu/93
Ta strona została uwierzytelniona.