może tylko zajść za cenę pewnych odstępstw od form utartych i przez realizm zdegenerowanych.
Wychowani w realistycznej ideologji pytamy zawsze przed każdem dziełem Sztuki: no dobrze, ale co to wyraża? Co to przedstawia? Jaka jest »myśl« tego utworu?« Z chwilą zaś, gdy na te pytania nie otrzymujemy wystarczającej odpowiedzi, odwracamy się od danego dzieła ze wstrętem, klnąc mniej, lub więcej uprzejmie i powtarzając z tryumfem: »Nie rozumiem«. Nie chcemy pojąć tej prostej prawdy, że dzieło Sztuki nie wyraża nic w tem znaczeniu, w jakiem tego słowa przywykliśmy w życiu używać. Tak było zawsze i będzie, aż dopóki Sztuka się nie skończy, co prawdopodobnie (i na szczęście) nie nastąpi w formie naturalistycznego marazmu, jak tego dowodzą nasze burzliwe i niespokojne czasy. Nie rozumiemy tej tożsamości dzieła Sztuki samego ze sobą, ponieważ przywykliśmy myśleć, że Sztuka jest wyrazem jakichś treści życiowych, przedstawieniem jakichś rzeczywistych, czy fantastycznych światów, czemś co ma wartość jedynie w porównaniu z czemś innem, czego jest odbiciem. Nawet odczuwając istotnie coś inego, co było i jest najgłębszą istotą osobowości — jej bezpośrednio daną, niesprowadzalną jedność — przechodzimy nad tem wrażeniem do porządku dziennego, pod ciśnieniem naszej sfałszowanej prze realizm ideologji. Na tem polega to, co nazwałem »inercją teatrału«.
Wszystkie nieistotne zarzuty czynione wyznawcom Czystej Formy w malarstwie odnoszą się i do teatru. »Czemu w takim razie nie malujecie bezprzedmiotowych obrazów?« No tak, ale przecie przedmioty nadają »napięcia kierunkowe« masom kompozycji: »Ach, prawda — napięcia... ale w teatrze jest to niemożliwe — tam są zawsze jakieś stwory, tam niema konstrukcji samej dla siebie, jak w malarstwie«. Go-
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Teatr.djvu/124
Ta strona została przepisana.