tecznie określiłem to, o co mi chodzi? A więc: aby wystrzał z rewolweru w pierś jakiego bubka nie był warunkowany tylko tem, że właśnie bubek ów znaleziony został u stóp jakiejś pani i gniewem męża, który od dzieciństwa (jak to wiemy z ekspozycji) zdradzał gwałtowny charakter, tylko aby był absolutną koniecznością 15-tej minuty II-go aktu, w związku z tem, że ogrodnik miał fjoletowy krawat i zapomniał podlać w porę klomb różowych astrów, albo w związku z tem, że ulubiona suka owego męża, słynnego z łagodności, urodziła sześć szczeniąt, z których jedno nazwano Ylajali. Jakie w takim razie jest kryterjum dla ocenienia czy sztuka jest zła. czy dobra? ŻADNEGO. Żadnego kryterjum niema, nie było przez 4000 lat i nie będzie, aż póki nie zgaśnie słońce. Ale tak samo niema kryterjów na księżycu Jowisza, o ile tam są stwory, które wzbudzają w sobie metafizyczne uczucia przy pomocy teatru. Może są na tyle szczęśliwe, że nie miały jeszcze epoki realizmu — może jej całkiem unikną. Może żyją sobie w cichych, milutkich kącikach i chodzą do teatru po to, aby z zimną krwią patrząc nawet na tumory w mózgach i tropikalne cielęta zatapiać się z rozkoszą metafizyczną w pojmowanie konstrukcji formalnych, zdala od problemów brzydoty i piękna mężczyzn i kobiet, trędowatych garbusów i dojrzałych owoców z drzew Panto. Formalne Piękno jest względne: dla ocenienia go nie mamy kryterjów użyteczności życiowej. Ale ludzie, którzy całkiem go nie rozumieją robią na mnie wrażenie jakichś okropnych, godnych litości kalek, powstałych na tle dwóch strasznych katastrof ludzkości: Grecji i Renesansu. Trudno — upadkowi religji w Grecji zawdzięczamy teatr. Ale twierdzę, że na to został on nam podarowany, abyśmy z niego naprawdę mogli wyjść w świat prawdziwego Piękna, a nie zakopać się w realistycznym śmietniku.
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Teatr.djvu/136
Ta strona została przepisana.