Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Teatr.djvu/139

Ta strona została przepisana.

dżyć?« Z punktu widzenia sensu, czy bezsensu?« O co by tu najlepiej się do niego przyczepić, »prydrat sia«, jak mówiono w armji rosyjskiej. Inni szukają jeszcze mniej, (jeśli chodzi o Sztukę) istotnych punktów widzenia: społecznego, narodowego. moralnego. Jeden Grubiński, a za nim Breiter, znaleźli punkt najjadowitszy: »punkt zlekceważenia« i to niby z mojego własnego stanowiska.
Odrzucam na razie to narzucające mi się z wielką siłą podejrzenie i będę starał się przyjmować wszystko tak, jak gdyby pisane było z zupełnie dobrą wolą. Pomijam tych, którzy byli na moim odczycie i zarzucają mi następnie programowy besens. Nie warto ich przekonywać, ponieważ według mnie djalektycznie pokonani, powiedzą swoje znowu z uporem, który chyba tylko groźbą tortur możnaby przełamać.
A więc: czyż naprawdę nikt nie jest w stanie pojąć tego, że istnieje Piękno w teatrze? Starałem się dotąd wyeliminować pojęcie Piękna, jako dwoiste w swojem znaczeniu i doprowadzające, bez uprzedniego zróżniczkowania, do nieporozumienia[1]. Jednak próba zastąpienia go innemi, bardziej ścisłemi, napotyka na taki opór ludzi przyzwyczajonych do tanich frazesów i dywagacji, że muszę wprowadzić je na nowo, podając tylko dokładną jego definicję, o której zapamiętanie błagam najusilniej czytających.

Musimy odróżnić Piękno życiowe od Piękna Formalnego. Przepraszam za to wymaganie, ale bez tego lepiej nie mówić nic i słuchać dalej czczej gadaniny naszych krytyków i estetyków. Piękno życiowe połączone będzie z przyjemnością zmysłową, doznawaną od przedmiotów pięknych, z ich wartością użytkową. Piękno czysto estetyczne, czyli formalne, polegać bę-

  1. Patrz: »Szkice estetyczne« Krakowska Spółka Wydawnicza 1922.