mentów znaczeniowych, a nie jakby na złość na zupełnie artystycznie nie istotne treści życiowe jako takie. Obraz Piccassa można też opisać z punktu widzenia przedmiotów jako kupę klocków, imitujących bardzo niedokładnie zdeformowane ciało ludzkie. Ale co to ma wspólnego z istotą tego obrazu jako dzieła Sztuki? Oczywiście krytyk, nie wiedząc nic o Formie może napisać dużo o obrazie anegdotycznym, ale o kubistycznym powie tylko: »deformacja« i odwróci się z pogardą. Tak samo jest w poezji i teatrze: o życiowych imitacjach mają krytycy dużo do powiedzenia, ale gdy, nawet poprzez zdeformowany sens i życie, wysunie się na plan pierwszy Forma, krytyk ma jedno tylko słowo: »bezsens« i — basta. Cóż zaś pisze się o dawnych mistrzach? Oto to samo, co o realistycznej miernocie naszych czasów. Ponieważ w dziełach ich życie pozostało niewykrzywione, mimo wartości formalnych, tak samo nie mówi się o ich Czystej Formie, tylko, mając jeszcze szerokie pole do dywagacji historycznych, brnie się w subtelne analizy dawnych (a nawet niedawnych) epok i minionych typów psychicznych. Dlatego to nasza krytyka z jej mglistym życiowym systemem pojęć nieszkodliwa jest wobec dzieł nowej sztuki i nieprzyzwoicie pieni się z bezsilnej wściekłości.
Naturalnie przy opisie akcji z punktu widzenia formalnego musiałby się krytyk posługiwać terminami życiowemi. Chcąc zupełnie wyeliminować nomenklaturę życiową (co w malarstwie jest teoretycznie możliwem) musielibyśmy tomy cale pisać, dla opisania najprostszych rzeczy. Podobnie, analizując obraz, mogę dla wskazania danej massy kompozycyjnej nie mówić: trójkątna plama koloru cynobru, 30 cm. na lewo od prawego dolnego rogu obrazu, mająca napięcie kierunkowe 60° na prawo od ramy dolnej w górę, tylko mogę powiedzieć np.: czerwony fartuch baby na prawo.
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Teatr.djvu/169
Ta strona została przepisana.