przedstawienia, wybebeszającą widza w prawie czysto fizyczny sposób.
Zadaniem teatru jest według nas to właśnie wprowadzenie widza w stan wyjątkowy, który nie może
być osiągnięty tak łatwo w przepływaniu dnia codziennego w czystej swojej formie, stan uczuciowego pojmowania Tajemnicy Istnienia.[1]
Jest to wogóle celem całej Sztuki, tylko teatr, w przeciwieństwie do innych sztuk, mających swoje epoki większej lub mniejszej istotności wyrazu tych właśnie treści, jest jakby zawsze tylko degrengoladą czegoś, co być mogło, lecz nie jest. O ile inne sztuki oddzieliły się faktycznie od objawów czysto religijnych, jako treści ich dodatkowe, o tyle teatr, który jest dalszym ciągiem samego obrzędu, nie mógł się ostać wkraczającemu weń życiu i stał się powoli niem samem. Jakby pozostała po czemś skorupa wypełniona została zupełnie inną treścią.
Budowa sztuki dramatycznej, wybór punktów węzłowych postulowanej całości wypadków życia, lub jakiegoś faktycznego przebiegu zdarzeń, jest to ten element konstrukcyjności, pozostały po dawnym obrzędzie. Ale treść tego wszystkiego jest kompletnie inna, mimo, że tu i tam działają jakieś istoty: ludzie czy fantastyczne bóstwa.
Dawniej były to bezpośrednie symbole Tajemnicy, przez które przeświecała ona dość blisko i wy-
- ↑ Bliższe wyjaśnienia w tej kwestji znajdują się w naszej książce p. t. »Nowe formy w malarstwie i wynikające stąd nieporozumienia«, 1919.
Jedynym utworem, który, jak potężna wieża katedry, wznosząca się nad zbiorowiskiem domów, góruje nad całą naszą twórczością, jest »Basilissa Teofanu« Micińskiego. Tam są elementy dawnej i nowej sztuki, ale zanalizowanie tego najeżonego niedostępnemi krzesanicami i ziejącego przepaściami utworu wymagałoby osobnego studjum.