że wszystkie działania w danej sztuce muszą mieć »tło życiowe« (E. Breiter) wydaje mi się tylko wynikiem ciśnienia realistycznej ideologji. Muszę się przyznać, że pojęcie: »pojęciowej treści działań«, również użyte przez tego krytyka, nie posiada dla mnie sensu określonego. Możemy mówić jedynie o znaczeniowym elemencie działania w analogji do znaczenia słów. Mogę wywnioskować tylko, że albo Emil Breiter nie czytał mojej teorji znaczeń w poezji, albo, że, podobnie jak A. Grzymała-Siedlecki uważa ją za żart demonicznego filuta. Zaprawdę powiadam wam — nicby wam nie zaszkodziła szkoła niemiecka, której tak nie lubi Kornel Makuszyński. Polecam lekturę następująch dzieł, radząc zacząć aż od Imanuela Kanta: wspomniane raz dzieła Macha i Corneliusa — psychologistów, których wyniki prac jakkolwiek nie stanowiące według mnie zupełnie jednolitego systemu, otworzyły zupełnie nowe horyzonty w filozofji; następnie dzieła Husserla i świetną rozprawę Prof. Kazimierza Twardowskiego, niestety nie przetłómaczoną na polski, p. t.: »Zur Lehre von Inhalt und Gegenstand der Vorstellung«. Jakkolwiek nie wiem jeszcze czy mój »system filozoficzny« odpowiada w całości wymaganiom, które sobie postawiłem i nie mam w tym kierunku tej »pewności siebie« co w Teorji Sztuki, jednak co do teorji pojęć nie mam tak wielkich wątpliwości i sądzę, że na razie przynajmniej wystarcza ona do jednolitego oświetlenia kwestji znaczeń jako artystycznych elementów w poezji i w teatrze, a przez prostą analogję odnosi się i do działań. Co do tego lektura wyżej wspomnianych dzieł (mimo iż w pewnych kwestjach jestem przeciwnego zdania z ich autorami) umocniła mnie w moich przekonaniach.
Powtórzę w krótkości, starając się o możliwą jasność to, co już zaznaczyłem w rozdziale o poezji. A więc n. p. słowo »Koń« wypowiedziane w zdaniu
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Teatr.djvu/183
Ta strona została przepisana.