nym punkcie czasu, realne życie narzucające się bezpośrednio w ciągu całej sztuki jako takie, musi uniemożliwić pojmowanie Czystej Formy, mimo że sztuka dana może posiadać pewną konstrukcyjność. Całkowanie wielości elementów w formalną jedność w czasie jest wykluczone, o ile świadomość naszą wypełniać będzie obraz życia jako takiego.
Panu Kisielewskiemu zwrócę tylko uwagę, że istotną nowością mojej teorji poezji i teatru jest wyjaśnienie artystycznej wartości elementu znaczeniowego słów i działń, czyli że p. K. nie rozumie jej kompletnie, pisząc o »odwartościowaniu pojęciowem słowa«. Co do krytyki samej sztuki jest ona zbyt ordynarna co do formy, aby na nią módz odpowiadać.
Jak trudno jest pojąć wszystkim o co mi chodzi, dowodzi artykuł Józefa Wittlina p. t.: »Apologja nonsensu« w »Gazecie Wieczornej«. Ogólnie dość dobrze (i nawet pochlebnie) pisząc o moich sztukach, stwierdza całkiem niesłusznie, że chodzi mi w poezji przedewszystkiem o wartości dźwiękowe (!) a na poparcie tego drukuje bez mego pozwolenia jakiś mój wierszyk, za który żadnej odpowiedzialności przyjąć nie mogę.
Pieńkowski. — Zwykłe »menu« niezrozumień i nieporozumień. Zarzut programowego nonsensu został znów powtórzony, mimo, że autor krytyki był na moim odczycie. Jeśli Pieńkowski chce od dramatu wzruszeń życiowych, a nie formalnego Piękna, nic na to poradzić nie można — jest widocznie zaciekłym, nieuleczalnym realistą. Co to są »połączenia metafizyczne« nie dowiemy się pewno nigdy. Na zarzut »wyrachowania« i wymyślania sztuk na zimno, nie da się nie odpowiedzieć. Uważam, że jest rzeczą nieprzyzwoitą zarzuty takie lekkomyślnie stawiać. Trzebaby je poprzeć niesłychanie dokładną i sumienną formalną
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Teatr.djvu/203
Ta strona została przepisana.