Ogólnie zadowolony jestem z różnorodności zdań. Dla jednych jestem »nihilistycznym burżujem«, dla drugich (Pieńkowski) czemś w rodzaju bolszewickiego agitatora. Amplituda wahań dość szeroka! Dla jednych sztuka moja jest »religijna« (w znaczeniu dążenia do misterjów zrozumiał moją teorję Horzyca), dla innych absolutną, i to programową, brednią. Zohaczymy, co pokaże przyszłość... Jednego mógłbym wymagać, to jest zrozumienia mojej teorji, przed przystąpieniem do jej krytyki. Może to z czasem przyjdzie. Na razie straciłem wiarę w wartość wszelkiej polemiki. Nie znajduję nietylko wyznawców, ale nawet nie mogę się doszukać odpowiedniego wroga. Sztuki moje pewno długi czas, (a może nigdy) grane nie będą[1]. Teatry nasze grają: a) utwory realistyczne, co do których mamy kryterja oceny, przez porównanie ich z życiem, b) sztuki, które obiegły już cały świat — bujdy czy nie bujdy — to wszystko jedno, c) te dzieła, które mają bezpośrednią wartość narodową, przez poruszenie w nich explicite odnośnych problemów. Nie po-
- ↑ Gdyby jednak jaki dyrektor zdecydował się na wystawienie którejś z moich sztuk, prosiłbym pp. reżyserów, i artystów: a) o możliwie nie uczuciowe, retoryczne wypowiadanie zdań; b) przy zachowaniu poprzedniego warunku, o możliwie najszaleńsze tempo gry; c) o możliwie ścisłe zachowanie moich »reżyserskich« wskazówek co do położenia osób, jakoteż o dekoracje według opisu; d) nie staranie się o zrobienie czegoś dziwniejszego niż jest w tekście, przez kombinacje dekoracyjno-nastrojowo-bebechowe i nienormalny sposób wypowiadania; e) o minimalne skreślenia.
nie formalną krytykę nieszczęsnego »Tumora« przez Stura można zauważyć, że niewiadomo jeszcze co jest większą »zaściankowością« czy pesymizm, czy optymizm w stosunku do przyszłości naszej kultury. Obok moich dywagacji na ten temat w »«Nowych Formach w malarstwie« polecam uwadze krytyków książkę prof. Florjana Znanieckiego: »Upadek kultury zachodniej«.