cji) nie wiedzą nic i nic o niej powiedziećby nie mogli. Na określenie odrodzenia Czystej Formy, która, jak to gdzieindziej udowodniłem, nie może obyć się bez pewnych odchyleń od istniejącego szablonu w przedstawieniu świata i życia, dla celów kompozycyjnych, oni mają jedno tylko słowo: »nonsens«. Ale dla zrozumienia tej prawdy, że Sztuka dusi się w dawnych, zdegenerowanych obecnie przez realizm formach i, że nowe możliwości kompozycyjne nie mogą się rozwinąć w ramach naturalistycznych założeń, nie mają krytycy odpowiednich organów. Są one może w nich w postaci czegoś szczątkowego, jak wyrostek robaczkowy kiszki ślepej. Zamiast odrodzenia, krytyk pozbywa się ich zupełnie, przyczym operacja jest bezbolesna i daje w zamian za tę stratę fikcyjno-objektywne kryterja, które sprowadzają się ostatecznie do osobistych przeżyć danego krytyka i jego znajomości życia, która niekiedy wystarcza ledwo dla orjentacji w codziennym Pacanowie, nawet wewnątrz stolicy. Zato pan taki ma tyle pojęcia o powstawaniu dzieł sztuki i ich formalnych wartościach, co fabrykant kiełbas o farbowaniu — jedwabi. Ale znów zato oświetli rzecz daną w stosunku do literatury angielskiej z czasów wojny Dwóch Róż, lub naszej z czasów Mieszka I., tak cudownie wyjaśni pokrewieństwa i wpływy, że się od nich samemu autorowi we łbie przewróci i zacznie wreszcie czytać tych, pod wpływem których tworzył. Wykaże następnie takie »tezy« w sztuce, lub zupełny brak takowych, że czemże będzie wobec tych »głębi ducha« cała formalna strona rzeczy? Conajwyżej nonsensem, »kwadraturą koła«, manją lub co gorsza blagą i humbugiem dla epatowania publiczności. Nie chodzi mi o to, aby wykluczyć tamte tematy z rozważań, tylko aby przedewszystkiem rozprawić się z istotą dzieła Sztuki, z jego Czystą Formą, na tle swoich subjektywnych wrażeń. Walka krytyków o danego autora
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Teatr.djvu/218
Ta strona została przepisana.