może on mieć kryterja dla ocenienia proporcji realizmu i Czystej Formy w danem dziele, kiedy wogóle zaprzecza istnieniu takowej, uważając dążenie do niej za analogiczne do chęci rozwiązania kwadratury koła. A co do »tezy«, to pierwszy lepszy inteligent zdoła ją wyprowadzić z dowolnego utworu Sterna, lub Wata, a nie tylko z mojej sztuki, która odznacza się małemi bardzo odchyleniami od sztuk »normalnych«, co nie przeszkadza, że proporcja danych jest w niej stanowczo na korzyść czystej konstrukcji, w porównaniu z dziełami naszych realistów. Stylu się nie wymyśla, tylko powstaje on naturalnie, kiedy idzie się w rozwoju artystycznym od życia w kierunku Czystej Formy[1].
Dalej: p. J. Stycz. w korespondencji swojej do jakiegoś pisma lwowskiego narzeka, że biedna mumja chińska w »Pragmatystach« mówi rzeczy filozoficznie banalne (ejże — czyż tak bardzo banalne naprawdę), a dla pana Rabskiego jest to tak mało banalne, że aż wcale sensu zdaje się nie mieć. Mam wrażenie (nie robiąc oczywiście porównań między słowami mumji, a teorjami jednego z największych filozofów naszych czasów), że odpowiednie właściwości dla tych panów mogłaby mieć i fenomenologja Husserla. Mamy tu odwrotność przykładu poprzedniego: zastosowanie kryterjów nie-formalnych do dzieła Sztuki, które może się podobać, lub nie — to już zupełnie inna kwestja.
A propos co myśleć o takim Sternie np.? Drukuje artykuł swój o teatrze w «Skamandrze«, piśmie, które można uważać za jedno z poważniejszych. Zaczepia tam mnie z powodu »Tumora Mózgowicza«. Chciałem mu odpowiedzieć i udowodnić (udowodnić powtarzam, a nie »chlastać« dowcipami i wymyśla-
- ↑ Do problemów tych powrócę w artykułach następnych.