Przykład: Gauguin i wielu innych. Zarzut przypadkowości może powstać tylko u tych, którzy zupełnie nie rozumieją procesu powstawania dzieł Sztuki, a takimi przede wszystkiem są krytycy. Co innego jest z osobnikami, opracowującemi realne »tematy« — dobroć prac ich możemy w pewnych granicach sprawdzić. To, że w danem miejscu obrazu jest taki, a nie inny kolor, że takie skombinowanie tematów, jest w danej kompozycji muzycznej, że w danej Sztuce jest taka właśnie postać i mówi te, a nie inne rzeczy, popełniając odpowiednie czyny, jest wynikiem bezpośredniej wizji formalnej twórcy. Może się nam to podobać, lub nie, możemy to przyjąć, lub odrzucić, uzasadniając nasze uznanie, lub nie uznanie, z naszego subjektywnego punktu widzenia, ale nie sądzić według obcych dla sfery Sztuki, pozornie objekywnych, życiowych kryterjów.
Obecność elementów życiowych czyni krytykę trudną w sferze malarstwa, (w muzyce na szczęście nie można tyle gadać o uczuciach), a cóż dopiero mówić o teatrze, gdzie złożone ze zmysłowych i znaczeniowych pierwiastków słowa i działania, są elementami formalnych konstrukcji. Tu powstaje zabójcze pytanie: »a więc«, mówi »znawca«, »zwalę na kupę parę wyrazów, lub bezsensownych sytuacji i jest już poemat w Czystej Formie i Formalna Sztuka na scenie?« I oto powstaje to beznadziejne kółko nieporozumień, w którem kręci się nasza krytyka. Jak mówić im o teorji, odpowiadają: »to są stare rzeczy« (Grubiński). Z tymi można przynajmniej z przyjemnością dyskutować o problemie »nowości«. Ale jest gorzej: »to nonsens« mówią inni (Grzymała-Siedlecki) — z tymi nie można już dyskutować wcale. A jak przychodzi do praktyki, do metod oceny, wszyscy postępują tak, jak gdyby tych »starych rzeczy« wcale nie było. A jest tak dlatego, że, mimo wszelkich zapewnień przeciw-
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Teatr.djvu/240
Ta strona została przepisana.