inąd może szlachetne, lecz nieosięgalne bez potwornych klęsk dążenia społeczne, wciągnięte w program artystycznego działania muszą doprowadzić do wstrętnej kokieterji tłumów i płaszczenia się przed brakiem kultury, zamiast do chęci dociągnięcia mas do swego poziomu, o co nieświadomie każdemu prawdziwemu artyście chodzi.
Rzeczowa dyskusja z naszymi futurystami jest trudna ponieważ: a) niewiadomo czy na serjo traktują swoją teorję, b) ponieważ nie jest ona dokładnie sformułowana, c) ponieważ zdaje się być mętna w swojej istocie i d) ponieważ formy ich, z towarzyskiego punktu widzenia, są niemożliwe. A zresztą już największa »teoretyczna« siła futuryzmu, proteuszowy Anatol Stern pomyka chyłkiem ku »Skamandrowi«, już w tymże samym »Skamandrze« »nuż w bżuhu« scharakteryzowany jest jako afera czysto finansowa i niepoważna. Czy można mimo ich talentów mieć zaufanie do ludzi, którzy epatowanie uważają za jeden z punktów programu, którzy zależnie od pisma, w którem piszą zmieniają się nie do poznania i pozwalają na to, że ich niedawne przedsięwzięcie tłómaczone jest potrzebą finansową? Sam zarabiałem pieniądze robiąc rysunki z fotografji lub t. zw. »wylizane« portrety, ale to jest inna sprawa. Nie ogłaszałem manifestów o istotności fotograficznie wylizanych portretów, traktując tę sprawę jak rąbanie drzewa, lub noszenie pakunków w porcie. Różnego gatunku bywają kompromisy. Ale u nas za kompromis uważa się np. powolny rozwój artystyczny od życia w kierunku Czystej Formy (Emil Breiter w stosunku do mojej sztuki teatralnej).
Czego dokonali dotąd futuryści? Oto ich wydawnictwa są na coraz niższym poziomie co do tonu, napaści coraz bardziej trącą ordynarnym paszkwilem, a wiersze są coraz gorsze jako Czysta Forma. Coraz bardziej wrzask i ryk zastępuje treść idejową, a ohy-
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Teatr.djvu/244
Ta strona została przepisana.