się na to, że w sztuce chodzi o formę i tylko o formę, to nie pora nam zastanawiać się nad metafizycznem znaczeniem tego pojęcia, ani też analizować, łączące się z niem wzruszenia«. To jest już trochę zabawne! Na 20 (!) lat przed artykułem Chwistka w »N. Sztuce« »zgodziłem się na to (z kim? sam ze sobą), że Forma jest »istotą« Sztuki, a w r. 1918 napisałem o tem książkę, wtedy, kiedy Chwistek ogłaszał w »Maskach« swoją pracę, w której ani słowa o Formie nie było, a było zato dużo (aż zanadto) o poczwórnej »rzeczywistości«. Nie wspominam tu dyskusji dziecinnych z przed lat 15-tu, ale o czemże, u djabła starego, traktuje moja książka »Nowe Formy w malarstwie«, jak nie o Formie, poza krótkim wstępem »metafizycznym«? Jest tam zawarta ogólna teorja kompozycji, koloru i ujęcia formy« (pojęcie, które wprowadziłem wraz z pojęciem »napięcia kierunkowego« bez żadnej bezpośredniej implikacji jakiejkolwiek metafizyki. Moją teorję Formy (Czystej Formy) można zupełnie dobrze zwalczać niezależnie od jakichkolwiek różnic, lub wspólności filozoficznych, o ile mogę o nich wogóle mówić z uczonym tej miary, co Chwistek. Mówmy o Formie jako o konstrukcji całości, a nie formie przedmiotów — do tej właśnie rozmowy zaprosiłem Chwistka w formie krytyki jego poglądów w mojej książce. Ale na razie woli on w sposób ułatwiony zwalczać moją »metafizykę«. Co do problemu filozoficznej podstawy teorji sztuki to uważam, że jego teorja »Wielości rzeczywistości« jest albo: nazwaniem poglądów rzeczywistościami (co byłoby rzeczą zbyt łatwą), albo też ukrytą metafizyką, stokroć metafizyczniejszą od mojej Ontologji. Przyszłość to rozstrzygnie. Muszę jeszcze zaznaczyć, że zarzucano mi przejęcie się estetyką niemiecką. Oświadczam, że oprócz estetyki Schopenhauera i »Geburt der Tragoedie« Nietzschego nic w tym rodzaju nie czyta-
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Teatr.djvu/263
Ta strona została przepisana.