net dobry od złego, w znaczeniu wypełnienia pewnych warunków, zawartych w definicji sonetu, każdy, kto zna teorję form poetyckich. Ale czyż o te właśnie grube różnice chodzi nam gdy mówimy o wartości dzieł Sztuki i o te z góry określone rodzaje jako takie? Czy na tem polega ocena wartości, którą implikuje zasada objektywnych kryterjów? To, że w pewnych granicach pewne kryterja istnieją, jest po prostu truizmem i nie wiem czy wygłoszenie tego twierdzenia jest potrzebnem. Wypowiadając te ogólniki, zapomina Leon Chwistek, że moja praca teoretyczna daleko wybiegła już poza krąg tych zagadnień.
6) Co do ustępu 6-go muszę zgodzić się z zawartą w nim treścią, ostrzegając znowu teoretyków przed innem niebezpieczeństwem. Twierdzę, że Sztuka jest jedna w ciągu całej historji, pomijając jedno zboczenie, którem był realizm. Moja teorja, operując starem jak świat pojęciem Czystej Formy, obejmuje i dawną i nową Sztukę z jednego punktu widzenia. Stare pojęcia są czasem dobre; trzeba tylko należycie rozwinąć tkwiące w nich twierdzenia. Futuryści, Dadaiści i Ekspresjoniści, tworząc nowe zasadnicze pojęcia (odróżniam tu zasadnicze pojęcia od kryterjów, uważając, że drugie opierają się na pierwszych) popełniają według mnie tę samą pomyłkę, co realiści, a mianowicie tłómaczą istotę Nowej Sztuki, nowemi elementami życiowemi, zaciemniając tem problemat jednej, jedynej Sztuki i uniemożliwiając stworzenie jednolitej ogólnej jej teorji.
Muszę dodać jeszcze parę słów o artykule Chwistka, który niestety drukowany był w »organie« p. t. »Nuż w bżuhu«, przyczem potworna pisownia tego pisma utrudniła mi niezmiernie zrozumienie zawartych w tym artykule myśli. Ale o ile je rozumiem muszę wypowiedzieć następujące uwagi:
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Teatr.djvu/272
Ta strona została przepisana.