o rozdwojeniu i przerwach osobowości. Ołówek i pierścionek byłyby w tym wypadku bezsilne. Odrzucając żarł na stronę, twierdzę, że pojęcie indywiduum (ale nie w znaczeniu Russella) pierwotniejsze jest od pojęcia przedmiotu.
Opierając się na tem twierdzeniu, proszę Chwistka, aby był nieubłaganym. Jest to dla mnie tylko zaszczytem. Ale proszę go również, aby nie wydawał bezwzględnych sądów o rzeczach, których z jakichkolwiek powodów nie zna.
P. S. Na temat wynalezionego przez Chwistka »strefizmu« mogę powiedzieć, że, na ile rozumiem ten »kierunek«, to albo może on być czysto indywidualnym, naturalnym wynalazkiem, powstałym na tle pracy, albo receptą, którą każdy zużytkować może. Za pierwszą hipotezą przemawiałyby doskonałe szkice kompozycyjne autora, wykonane według zasady »która nakazuje (?!!) dzielić pole widzenia według jakości kształtów, barw, tempa zdarzeń (!) i t. d.« (Zwrotnica Nr. 2). (Podkreślenia i znaki moje). Czy jednak zasada była czemś istotnem dla ich powstania, wydaje mi się wątpliwem. Wynoszenie własnych metod twórczości, intuicyjnych, czy wyrozumowanych, do godności zasad »kierunku«, jest według mnie zupełnie nieistotnem. Kierunki stwarzają wybitne indywidualności na tem tle, że znajdują się zawsze osobniki mniej, lub wcale nieindywidualne, które prywatne zasady »mistrza« naśladują.
Z drugiej jednak strony »kierunek« Chwistka nie wydaje mi się czemś zupełnie nowem, a jego akwarele dobre są nie dlatego, że są »streficzne«, tylko dlatego, że są dobrze (według mnie) skomponowane.
Jeśli spojrzymy na pejzaż górski np., przekonamy się, że jest on wybitnie »streficznym«. Mamy: skały, trawy, lasy, co tworzy wybitne strefy. To samo odnosi się do innych widoków na naszym globie i do
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Teatr.djvu/278
Ta strona została przepisana.