forma istniała zawsze w poezji, tak, jak potencjalnie w sztukach teatralnych, lub aktualnie w ich przedstawieniach, tak jak była w obrazach dawnych mistrzów, europejskich, czy chińskich, w rzeźbach egipskich, papuaskich, czy murzyńskich. Chińska sztuka skończyła się poprostu; nasza zaś, przeszedłszy przez okres naturalizmu, weszła znów w sferę czystej formy, rozwydrzając się przytem w perwersji artystycznej, t. zn. w dysharmonji kolorów, we wzbogaceniu i przewrotności napięć kierunkowych przez deformację przedmiotów, w różnorodności ujęcia formy i bardzo stosunkowo mało w skomplikowaniu samej kompozycji, w abstrakcji od napięć kierunkowych mas poszczególnych. Zauważyć należy, że naturalizm w tym stopniu jak w Grecji nie istniał nigdzie więcej i że powstał na nowo tylko i jedynie w związku z odrodzeniem greckiej kultury. Wzbogacenie jednak w sferze elementów samej formy musiało dotknąć z konieczności i nieistotne pierwiastki twórczości artystycznej: przedmioty, uczucia, sens zdań i działań. O ten uboczny skutek chodzi zawsze »znawcom sztuki« i na to głównie oburzają się ludzie, nie pojmujący samej formy jako takiej. Podobnie jak w malarstwie, tak i w poezji mistrzowie dawni umieli połączyć brak deformacji i sens pojęciowy z czystą formą. Na innem miejscu zanalizowaliśmy tę kwestję w sferze malarstwa, tak pod względem psychologicznym jak i społecznym, i z punktu widzenia czystej formy [1] Niemożność pogodzenia »nienasycenia formą« z formą rzeczywistych przedmiotów i z sensem określonym, z logiką formalną i logiką uczuć życiowych, wyłamywanie się kompozycji z pod przesądów naturalizmu jest cechą całej sztuki lat ostatnich, całej, z wyjątkiem jednego
- ↑ »Nowe formy w malarstwie« (Gebethner i Wolff, 1919).