tylko teatru, który całkiem nowej formy w wielkim stylu, jak np. malarstwo, muzyka i poezja, dotąd nic stworzył. Próby włoskich futurystów [1] odznaczają się, o ile nam się zdaje, niezmiernie »krótkim oddechem« i jak wogóle futuryzm, przeniesieniem środka ciężkości na elementy nieistotne, życiowe. O próbach tego rodzaju u nas, Mieczysława Rytarda, Tytusa Czyżewskiego czy naszych własnych, nie da się nic powiedzieć przed eksperymentem na scenie. Możliwe jest, że eksperyment taki ujawniłby wielkie sprzeczności między podaną tu teorją, a jej zastosowaniem. Jednak nawet gdyby tak było, nie mogłoby to być miarodajne dla przyszłości całej proponowanej przez nas reformy teatru. Celem naszym nie jest programowy bezsens, raczej tylko rozszerzenie kompozycyjnych możliwości przez nietrzymanie się w sztuce konsekwencji życiowej, czyli fantastyczność psychologji i działania, dająca, według nas, zupełną swobodę komponowania formalnego.
Naturaliści i »sensaci« w poezji i w teatrze, nie rozumiejąc czystej formy, wnioskują jak następuje: w dawnem malarstwie były przedmioty mniej lub więcej dokładnie przedstawione, w poezji i na scenie był sens życiowy. Malarstwo więc musi dokładnie odtwarzać przedmioty, poezja musi być »zrozumiałem dla wszystkich« wypracowaniem na dany, określony temat, a teatr musi przedstawiać życie. Zapytani o czystą formę, mówią: »w takim razie, jeśli forma jest istotą rzeczy, róbcie obrazy bez cienia przedmiotowowości, a poezję uczyńcie nieartykułowanym bełkotem — wtedy będziecie konsekwentni«. To możnaby zastosować do ludzi programowo malujących w wymyślonym rozumowo stylu, lub do programowo bez sensu piszących. Ale ponieważ proces twórczy jest jednorodny
- ↑ W polskiem tłumaczeniu w »Zdroju«.