Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Teatr.djvu/73

Ta strona została przepisana.

gdyby teatr istotny miał się zacząć od dzisiaj, nawet gdybyśmy uznali, że dotąd wszystko to było bardzo wielkie, wzniosłe, czy niewiadomo jakie, ale teatr zaczyna się naprawdę jako sztuka od roku np. 1920 — nie byłoby w tem nic tak okropnego. Sztuki nie były dane gatunkowi istnień poszczególnych, zwanemu człowiekiem, wszystkie odrazu przez jakąś moc tajemniczą. Człowiek chodził najprzód goły z maczugą, potem z tańców powstała abstrakcyjna muzyka, ze zdobienia sprzętów i ścian — abstrakcyjne malarstwo. Cóż więc jest tak w tem strasznego, że, przypuśćmy, w w. XX powstałby teatr, jakiego na naszej planecie jeszcze dotąd nie było, i gdyby okazał się daleko bardziej czystą sztuką, chociaż złożoną, niż ten teatr, który istniał dotąd. Ale niech się nie boją znawcy. Teatr, który może powstanie, a może nie (niewiadomo) — będzie, o ile pisać sztuki będą ludzie z talentem, a nie programowi udawacze, w ścisłym związku z teatrem dawnym, tak jak dzisiejsza (może trochę zaiste rozwydrzona i perwersyjna) czysta forma jest w związku z czystą formą dawnych mistrzów. Powtarzamy: można spierać się o współczynnik wielkości dzieł dawnych i nowych — nie można im odmawiać głębokiej i istotnej bliskości. Zresztą dzieła realistyczne i dzieła formalne stanowią dwa niewspółmierne szeregi, mimo że przejście między niemi nie da się ściśle oznaczyć. Brzmi to paradoksalnie, ale proszę wziąć dwa szeregi barw: zielonych i żółtych. Któż nie przyzna, że są jakościowo różne, i że różnica jest niesprowadzalna? A jednak przejście między niemi może być nieznaczne, i to, co dla jednego będzie jeszcze żółto-zielonem, dla drugiego jest już zielono-żółte. To samo jest ze sztuką i z tem, co nią nie jest. To, co dla jednego jest sztuką, dla drugiego jeszcze lub już nią nie jest. Tylko jeśli się mówi o sztuce, trzeba mówić o konstrukcji formalnej, a nie o myślach,