nie dojdę z nim do porozumienia nigdy, podobnie jak z prof. Szyjkowskim, który w krytyce »Grubych Ryb«, otwarcie wyznał, że na scenie chodzi mu tylko i jedynie o prawdę życiową. Na szczęście Prawda życia nie jest treścią sztuki, tylko my, żyjący w fałszywej ideolgji, wyrosłej z realizmu, sądzimy fałszywie nietylko dzieła obecne, ale i dzieła wielkich dawnych mistrzów, dla których, mimo, że »teorji« swoich pojęciowo nie formułowali. Forma była istotą ich dzieł. To, że teorja Czystej Formy nie była (przynajmniej u nas) przez nikogo opracowana, nie dowodzi wcale, że Forma nie była treścią całej Sztuki wszystkich ludów, od najbardziej cywilizowanych, aż do najpierwotniejszych. Rozwój estetyki, który przypadł akurat na czas zupełnego upadku sztuki, został zwichnięty i dlatego to tkwimy w fałszywej estetyce, z której tak trudno jest się wydobyć. Wysiłki w tym kierunku, wymagające filozoficznego wykształcenia, uważane są przez analfabetów naukowego myślenia za kpiny, a dowcipy ich i posądzenia autorów, zmagających się z trudnemi zagadnieniami, o blagę, przyjmowane są przez ciemną publiczność za prawdziwe sądy i uwalniają i tak już leniwe mózgi od przestudjowania i przemyślenia ciężkich problemów. Od Haeckera nie spodziewałem się niczego, bo jako autor był dla mnie zupełnie nieznany. Od pana Nowaczyńskiego można się spodziewać djabli wiedzą czego, ale, że Grzymała-Siedlecki, przy pomocy gołosłownych wymyślań i fałszywie wybranych cytat, które wyrwane z całości mogą rzeczywiście robić dzikie wrażenie, stara się w tani sposób odwartościować moją teoretyczną pracę nie rozumiejąc jej ani w ząb i sprowadzając ją do rzekomych nonsensów i truizmów, jest to nad wyraz smutnem. Jeśli ten poważny człowiek posądza mnie o »filutyzm«, to naprawdę nie warto trudzić się pisząc teorje.
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Teatr.djvu/95
Ta strona została przepisana.