Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 074.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Ten, co próżno za szczęściem od tak dawna gonił,
Łzy nie uronił.
Raz zrana, niespodzianie wchodzi podstarości,
I w imieniu dziedzica żąda zaległości,
Odwieczne wspomina długi,
Nawet każe mu płacić, co był winien drugi:
Jakieś tam czynsze, daniny, podatki,
A że nie miał pieniędzy, wypędza go z chatki,
Płaczą dobrzy sąsiedzi nad losem sąsiada.
„Nie, rzecze, ten nie zginął, kto zdrowie posiada;
Bądźcie o mnie spokojni; mam jeszcze dość siły:
Ot pożyczcie mi tylko siekiery i piły“.
Poszedł więc na zarobek do poblizkiej wioski,
Pracował i oszczędzał. Przy pomozy Boskiej,
Niezadługo założył gospodarstwo nowe;
Znowu ma owcę, konia, chałupkę i krowę.




DWA PIESKI.

Azor i Wierniś byli dwaj bracia rodzeni,
A że często naturę wychowanie zmieni,
Różnicę między braćmi wielką spostrzeżono.
Azorka łakociami samemi karmiono,
Na puchach piesek spoczywał,
A jeszcze się czasem gniewał.
Wierniś jadł co mu dali, chleb nawet razowy,
I nigdy mu wymysły nie przyszły do głowy.
Nadeszły inne czasy, nastąpiła zmiana,
Utracił Azor łaskawego pana;
Nikt mu przysmaków nie dawał,
Dosyć kiedy miał kości, albo chleba kawał.
Nic mu nie smakowało, a Wierniś się dziwił,
Że się czasem braciszek i na mięso krzywił.
Co więcej: Wierniś sobie spał smacznie na dworze,
A braciszek i oka zamrużyć nie może;
Słowem, czy ścisły mrozy, czy przyszły ulewy,
Drżał od zimna i płakał Azor nieszczęśliwy.
I człowiek, gdy w pieszczotach z młodu wychowany,
Nie potrafi cierpliwie znieść losu odmiany.