Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 015.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

nich nie należysz, boś ty tylko dziennikarzem, no, no — nie obruszaj się, świetnie się mścisz, bo masz ostre, cięte pióro, tak, tak, bystry jesteś i złośliwy. Pomyjki, które na nich wylewasz, cuchną, cuchną. Ale co ja to chciałem powiedzieć? Aha, prawda: więc ci literaci, ci wieszcze i te kagańce oświaty i jak się to tałatajstwo nazywa...
Przerwał nagle.
— Dajmy temu spokój — rzekł po długiej chwili — jestem zbyt zmęczony, żeby sobie głowę tem śmieciem zaprzątać.
Obszedł kilka razy pokój dookoła, a potem schwycił stołek i usiadł naprzeciw Bieleckiego i wlepił w niego gorączką trawione oczy.
Bielecki wytrzymał cały ten ogromny napór duszy Górskiego, która w tej chwili w niesłychanym wysiłku zdawała się przedzierać przez oplot własnego ja i sięgać do dna duszy obcego człowieka.
Trwało to długą chwilę.
— Co chcesz powiedzieć? — wycedził wreszcie Bielecki.
Ale tamten, jakby nie słyszał, tylko jeszcze uporczywiej wpatrywał się w twarz Bieleckiego.
Bielecki opanowywał zwolna lęk przed temi oczyma, które przedzierały się przez najgęstsze zasłony najskrytszych jego tajemnic, przed temi obłąkańczo jasnowidzącemi oczyma.