Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 023.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Górski nie posiadał się z radości.
— Dobrodzieju mój, jedyny dobroczyńco, jak ci dziękować?!
— Nie błaznuj.
— Nie, nie, nie błaznuję, jestem ci wdzięczny, ponad wszelką miarę wdzięczny. Patrz na moją chusteczkę — krew, krew bez końca... Tobie się zdaje, że w ten marny, ohydny sposób chce mi się umierać...
— A więc możesz teraz umrzeć z pięknym giestem, teraz w każdej chwili możesz swem życiem rozporządzać. Pomyśl tylko, co to za wspaniała rzecz, móc sobie powiedzieć: teraz ja jestem panem nad sobą, a nie niewolnikiem jakiegoś głupiego choróbska.
— Och, jak pięknie, jak przedziwnie to powiedziałeś...
Górski zdawał się to mówić w jakiejś nieziemskiej ekstazie.
— Czem ja ci się odwdzięczę? Dobroczyńco mój, czem? Wszystkie papiery ci pozostawię, całą tę górę papierów...
— Spal je do jasnego pioruna, zanim zdechniesz, nie kompromituj się po śmierci.
Górski wyłupił z komicznym grymasem oczy na Bieleckiego.
— Spalić, bój się Boga, ale tam są skarby. To ci się może przydać, tyś bystry i inteli-