Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 054.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Trzeba śmierć ukochać? — pytała cicho.
— Próg do wielkiej piękności i istotnego życia. Kto to zrozumiał, ten wszystko zrozumiał. Dusza jest wieczna, ani skalana, ani zbrudzona w tem życiu być nie może; niema grzechu, ani potępienia, bo dusze skazane tylko na błądzenie — życie nasze jest tylko błądzeniem duszy, dopóki się nie odnajdzie w poznaniu, że jest inne życie, ku któremu wszystkie swe siły, wszystkie pragnienia i tęsknoty wytężyć musi. A gdy przyjdzie to poznanie, ustaje błądzenie, wszystko, co grzechem i zbrodnią, kalaniem i zbrukaniem nazywamy, wydaje się dziecinną grą słów.
Kto nie dojdzie do tej prawdy, ten skazan na ciężkie, boleśniejsze jeszcze błądzenie i w tamtem życiu. Kto tę prawdę posiadł, dla tego śmierć jest najwyższą pięknością, bo go z Bogiem równa.
Twarz jego uroczyściała, a jej przejrzysta bladość zdawała się płonąć cichym blaskiem.
— Niema potępienia? — pytała i zdało jej się, że uchwyciła się jakiejś krawędzi skały tuż nad przepaścią.
— Dla tego niema, kto wdarł się na szczyt i ujrzał manowce, jakimi błądził, moczary, w których tonął, przepaście, w które się staczał. Kto stęsknione skrzydła rozwarł do lotu i z hymnem wyzwolenia szybuje na drugi brzeg.