Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 094.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ci agenta przyszlę. To nie będzie dużo kosztowało, a resztę sam załatwię — zgoda?
— Zgoda! — rzekł Borsuk z ciężkiem zakłopotaniem.
Bielecki usiadł i milczał długo.
— Babka mi umarła — rzekł wreszcie — odziedziczyłem tysiąc rubli, z tych trzysta ci pożyczam — milcz! do jasnego pioruna — pożyczam ci na trzy miesiące — i raz jeszcze daję ci słowo, że w tym czasie mi całą tę sumę zwrócisz.
Wyciągnął trzy sturublowe banknoty i prawie przemocą wetknął je do kieszeni kamizelki Borsuka.
Ktoś zadzwonił.
— To ona! — szepnął Borsuk, zaraz zobaczysz, że jej portret nic nie wart.
Pobiegł ku drzwiom i otworzył je.
— Dzień dobry!
We drzwiach stała wysmukła dziewczyna, skromnie, ale wytwornie ubrana.
— A — spojrzała zdumiona na Bieleckiego — może przeszkadzam?
— Nie! gdzieżtam, to mój przyjaciel Bielecki... panna Karska — przedstawiał.
Bielecki podszedł ku niej.
Podała mu rękę.
— Może pan sobie moje zdumienie wyobrazić, że w atelier Borsuka spotykam obcego