Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 105.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

już połowę obrazu namalował, uparła się i niczem nie dała się wzruszyć, nie chciała dalej. Powiedziano jej, że stanie się pośmiewiskiem dla ludzi, że jej obraz będzie obwożony po wszystkich jarmarkach... I co tu teraz robić? Obraz niedokończony, a mógłby być bardzo dobry... Tam ta czapla nad rzeką — oswoił ją tak, że chodziła za nim, jak cielak, całkiem, jak cielak, ale niech Bóg broni, by się ktoś obcy do niej zbliżył, w tej chwili skakała z dziobem do oczu. Raz jakiemuś chłopakowi skaleczyła oko, o mało chłopi go nie zabili, a biedną czaplę rozjuszone chłopstwo zatłukło.
Bielecki nie słuchał opowiadań Borsuka, wsłuchiwał się w siebie — jakaś daleka, ciemna myśl, której jeszcze zabraniał przestąpić próg świadomości, coraz jaśniej się kształtowała, natarczywie kołatała do zamkniętych, ale słabych bram. Jeden jeszcze, drugi szturm, a zapora pryśnie — daleka, ciemna myśl stanie się postanowieniem... nie, jeszcze nie! Wiedział tylko, że się coraz słabiej broni...
Ujrzał nagle te złe, zbrodnicze oczy z obrazu Borsuka — tak go dziwnie zachęcały do czegoś, wpijały w jego chwiejną, niepewną, niejasno jeszcze ukształtowaną wolę, gdyby iglaste ostrogi, a teraz czuł dokładnie, jak się te oczy całkiem dotykalnie po nim obślizgiwały, dwa świdry wwiercały się zwolna w ciemny, chao-