trząsł się: jego oczy, Bieleckiego, te same — patrzył osłupiały: te same!
Ogarnęło go przerażenie, jakby spojrzał nagle w jakąś ciemną, ohydną przepaść. A lęk jego wzmógł się nagle do jakiegoś panicznego strachu, jaki uczuwa człowiek, gdy się za chwilę ma stać coś strasznego, a co tylko ciemnem przeczuciem wokół niego krąży...
Karska pierwsza się opanowała.
— Co się tak cicho nagle zrobiło?
Spojrzała na Borsuka i zlękła się. Miała wrażenie, jakby ją ktoś obcy nagle nagą ujrzał.
— Państwo milczą, ale też u mnie rzeczywiście bardzo nudno. — Borsuk silił się, by ukryć swoje zmieszanie. — Ale, ale, dlaczego państwo nie pijecie? — Głos, który miał być niezmiernie uprzejmym, brzmiał ostro i obco.
— Co mu się nagle stało? — pomyślała Karska niespokojnie i patrzyła badawczo na Borsuka.
Ale i on nie wiedział dokładnie, co się stało, nie zdawał sobie sprawy z całego zamętu uczuć, myśli niejasnych; to jedno tylko wiedział, że był świadkiem czegoś złego, czegoś, przed czem jego dusza ze wstrętem uciekała, a równocześnie miał uczucie wstydu, jak człowiek, który mimowoli kogoś w czemś podpatrzył i wdarł się w obcą tajemnicę.
Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 107.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.