Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 111.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Olbrzymia sala była teraz prawie pusta, a w głębi jej rozkoszny chłód, jakby w piwnicy.
— Widzi pani: tu dobrze.
Kazał podać lodów.
Osunęła się wygodnie w kanapkę, założyła jedną nogę na drugą, nieznacznie podciągnęła obcisłą suknię, spojrzała uważnie w przeciwległe lustro, a potem z dyskretnym uśmieszkiem zaczęła się przypatrywać Bieleckiemu.
— Gdzieżbym ja pomyślała jeszcze przed paru godzinami, że będę niezadługo siedziała w towarzystwie pana. A przyznaję szczerze, żem dawno już pragnęła pana poznać. Dobrze wychowana kobieta nie powinna się z tem zdradzać, ale ja na szczęście nie potrzebuję na nic zważać: sąd ludzi o mnie jest mi obojętnym, jestem panią siebie, mogę sobą rozporządzać w każdej chwili, jak mi się podoba i mówić wszystko, co mi na myśl przyjdzie...
— Więc co?
— Powiedziałam już panu, żem istotnie bardzo pragnęła pana poznać, tak z nim razem siedzieć, gadać, trochę podstępnie wysondować, wkraść się na chwilę pod to ogromne czoło, rozejrzeć się, co się też tam dzieje...
— Raz po raz porządnie zadrapnąć...
— To już pan musi wybaczyć, ale gdym się dotknęła ręki pańskiej, zapragnęłam całe