Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 122.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Na piękniejszy i więcej zaszczytny przydomek nie mogłabym się zdobyć...
— Chyba, że tak. Jeżeli człowiek, który dużo daje, a raz po raz bierze, jest łotrem, to jestem nim rzeczywiście.
Spojrzała na niego pogardliwie.
— Wstydź się, poczynasz się bronić!
— Ja? — zmieszał się trochę.
— No, no... gdyby cię tak przeświecić promieniem Roentgena, znalazłaby się jeszcze na lewym boku czarna plama.
— Chwała Bogu, że się kurczy. Z dnia na dzień mniejsza i mniejsza...
Pochyliła się nagle ku niemu i mówiła cichym szeptem:
— Myślisz, żem nie zauważyła niewidzialnego prawie podskórnego dreszczu na twojej twarzy, gdym ci Górskiego wspomniała?
Był przygotowany, że znowu do tego nawróci.
— Pomyliłaś się. Przykrem mi jest wspomnienie jego o tyle, że ustawicznie jestem na siebie wściekły, iż nie umiałem, a raczej zaniedbałem wyzyskać jego mózgu. Mózg jego był niezmiernie ciekawy, choć więcej jeszcze laurowy i ciemny, niż Norwida.
— No, a twoja Łusia?
Uśmiechnął się cicho.
— Łusia? Łusia? — I na to pytanie był