Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 125.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Spojrzała na niego z gniewnem pytaniem, ale w tej chwili spoważniała jej twarz.
— Słuchaj! ty i ja — tak! może ci to obojętne, ale my przynależymy do siebie, chcąc nie chcąc — więc ty i ja nie potrzebujemy się zabawiać w kota i mysz — mówmy z sobą otwarcie.
I on spoważniał.
— Niczego tak nie pragnę, jak szczerości wzajemnej.
— Łusia ci się z rąk wymknęła?
— Zdaje mi się.
— I to ci nie na rękę?
— Mylisz się — toby mnie nic nie obchodziło.
— Więc co?
Długie milczenie. Bielecki nie mógł zrozumieć, co się z nim nagle stało. Czuł gorące, nieprzezwyciężalne prawie pragnienie wywnętrzenia się — wypowiedzenia najskrytszych tajemnic.
Zebrał wszystkie siły, by tej obcej kobiecie nie opowiedzieć wszystkiego o Górskim, tego, że Szumska ma go w swym ręku — zawładnęło nim niepojęte prawo psychologiczne zbrodni, która wykrzyczeć się pragnie. I już, już — dziwne, jak nagle osłabł. Zawstydził się i uśmiechnął się bezradnie.
— Nie chcesz powiedzieć? — wessała się chciwem spojrzeniem w jego oczy.