Milczał, bo całym wysiłkiem musiał panować nad tem niepojętem, niezrozumiałem pragnieniem, by wszystko wypowiedzieć.
Teraz przechyliła się poprzez stół tak, że czuł na swej twarzy gorący jej oddech, i szeptała mu do ucha:
— Za dużo wie o tobie?
Miał wrażenie głębokiego wyzwolenia. Jakby się coś boleśnie naprężonego w nim rozprzęgło.
Skinął głową.
Znowu milczenie.
— No i cóż z tego? — Odrzuciła nagle hardo głowę w tył, wlepiła w niego oczy. — Bielecki ujrzał jasnowidzący portret Borsuka. — Cóż z tego? — powtarzała — czy tobie, Bieleckiemu, tak trudno wymódz na kimś, by milczał?
— Ehe! już głęboko nad tem pomyślałem.
Roziskrzyły się jej oczy, schwyciła go za rękę.
— Czemu się wahasz?
Spojrzał na nią prawie nienawistnie i nic nie odpowiedział.
— Mam jeszcze czas — rzekł po długiej chwili. — I mylisz się, jeżeli myślisz, że mógłbym się przed czemś zawahać. To nie to: wszystko, co robię, musi być czystą i rzetelną robotą. Tylko partacze robią coś na oślep i palą na panewce.
Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 126.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.