Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 132.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Więc dobrze, znalazłeś szyny, ale to już chyba dużo znaczy — pomyśl tylko, ile to czasu, ile mozołu na to potrzeba, by teren splantować... A czasami teren bardzo trudny — trzeba lasy rąbać, góry przewiercać; a ile to zmudnych obliczeń, ile ogromnego doświadczenia, ile jasnowidzącego prawie przewidywania na to potrzeba, by wóz, chociażby był i twoim, prawidłowo się na tych szynach toczył, na skrętach i krzywiznach z nich nie wyskoczył.
Ten drugi Bielecki spokorniał.
— A widzisz, przyznałeś nawet, że i wóz nie twój — pocieszyłeś się tylko tem, żeś go pchnął — ha, ha, ha! — pewnie, że z śmiercią Górskiego wóz stanął, oczywiście, aleś ty go może źle pchnął... jadąc tym swoim wozem, natrafiałeś co chwila na miejsca, gdzie jakaś zbrodnicza ręka na całe kilometry ci szyny powyrywała, stałeś bezradnie w miejscu, łatałeś, sztukowałeś... Kto ci tak, braciszku, powyrywał szyny? Oj Łusiu! Łusiu! ty słodka psotnico...
Pięciu, dziesięciu ludzi poczęło nagle w nim wzajem się przekpiwać, szydzić, kłócić się i brać się za czuby.
— Spracowałeś się, biedactwo! Jak to wszystko było poprzewracane, ustawicznie stronnic brakowało, związek się rwał...
I cobyś był zrobił, gdyby słodka Łusia nie