Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 134.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

sielec na suchej gałęzi i był »tot« — »mausetot«... Ha, ha, ha!... Bielecki, zastanów się, czego ci się zachciało?
Nie widzisz, jak się Łusia od śmiechu za boki chwyta? Może po cichu pisze biografię Górskiego i dosłownie cytuje stronnice, których zabrakło, a które niedołężnie wypełniać ci pomogła?
Tchórzem jesteś, panie Bielecki — czujesz doskonale, że w tem wszystkiem, coś po Górskim zrabował, tkwią rzeczy tak wielkie, że przepisałeś, nie rozumiejąc ich sam dokładnie.
— Ale to nie szkodzi — przerwał inny Bielecki — byś to uważał za swoje, byś tak doszczętnie wmówił w siebie, że to wszystko tyś sam stworzył, aż wreszcie niezłomnie uwierzysz. To, to powinieneś przedewszystkiem zrobić, to najważniejsze.
Bielecki odetchnął, wreszcie jakaś rozumna myśl.
Nakazał milczenie małodusznym, tchórzliwym podszeptom, nieprzyjemnym drażnieniom, głupiemu oszukiwaniu siebie samego. Po co, na co to jemu potrzebne?
Tłómaczyć się przed samym sobą, uniewinniać, szukać jakiejś podstawy prawnej, uczciwej, rzetelnej — a wstyd, a hańba!
Trwożnie umilkło tych pięciu, czy dziesięciu chamskich dyablików, reprezentujących ty-