Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 159.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— I zrozum: nie jestem teraz ani złośliwy, ani nie mam najzupełniejszej chęci kpić sobie z twego dla mnie, jak najzupełniej zrozumiałego odruchu oburzenia na myśl, że sobie obcą pracę przyswajam — wszystko ci powiedziałem, powiedziałem ci z najgłębszą powagą.
Wyprężyła się nagle, i z głośnym płaczem rzuciła mu się na szyję.
— Czemu ty mnie nie kochasz, czemu mnie nie kochasz?
Bielecki w tej chwili zorjentował się w nowej, trochę niespodzianej sytuacji.
— Jakto? Ja ciebie nie kocham? A dla kogo to wszystko robiłem? to, to, za co mną gardzisz, za co wszystkie upokorzenia z twej strony znoszę? Dla ciebie! Ha, ha, ha... Gdybyś mnie chociaż odrobinę znała, to byś sama do rozpuku się śmiała na samą myśl, że mnie się zachciewa sławy literackiej... Brzydzę się nią, jak brudną koszulą, ale to był jedyny sposób, by się wygrzebać — by pieniądze zarobić — by nie pozwolić tobie zmarnieć...
Objął ją i tulił gorąco do siebie — młode, gorączką rozpalone, nawpół nagie ciało poczęło działać na jego zmysły.
— Dla ciebie — wszystko dla ciebie — pluć na sławę, na rozgłos, na cały ten głupi motłoch, bylebym tylko mógł się wyrwać z tego bagienka — wyjechać razem z tobą gdzieś da-