Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 166.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ten idyota Górski był przynajmniej miesiąc przedtem się otruł, — otóż, jakby on był te same tematy, same w sobie niezłe, odrobił — coby on był wtedy istotnie stworzył! Nie pozostałoby śladu z Górskiego — niedołężna fabuła co najwięcej — fabuła, jakich tysiące codziennie w gazetach, albo w rozprawach sądowych mógłby znaleść.
Przysłuchiwała mu się uważnie, raz po raz spojrzała na niego z ciekawością — zdawało mu się, że w jej oczach widzi wyraz radosnego zdumienia — wtedy więcej jeszcze się podniecał, uczuwał coś nieznanego, bijącego światłem, co się przez mgłę przedzierało, wzdłuż krzyża pacierzowego przebiegało zimnym dreszczem. Sam sobie wbijał ostrogi, podcinał batem — daleko już odbiegł od pierwotnego tematu, rozsnuwał szerokie plany, narzucał cały scenaryusz, stawiał ludzi na scenie, kazał im żyć, poruszać się, uplastyczniał ich głosem i gestem, rzucał ich na siebie, kazał im się kochać i nienawidzić, rozbudzał namiętności i kiełznał je, podjudzał, aż wreszcie jakimś niesłychanym wysiłkiem woli wprawił się w stan artysty w chwili najwyższego naprężenia twórczego.
Wyczerpywało go to niepomiernie. Mózg jego zdawał się rozszczepiać na dwie połowy. Jedną wprawiał w stan takiego podniecenia, że drżał na całem ciele, potniał, miał wraże-