Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 170.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

nej rozkoszy, w pijanem oburzeniu, które daje zapomnienie i ciemne noce rozgwieżdża i najgorętsze żary upalnych dni studzi, obłąkane rozpacze koi, a radość w dziki szał zmaga, gdy nagle — wyprężyła się i osunęła w jego ramionach.
— Nie teraz, szeptała gorączkowo — możem cię nigdy nie pragnęła tak, jak dziś, ale pomyśl — ukochany, mocny mój, słodki, wielki — przed nami cała noc nieprzebranych pieszczot — ale teraz — teraz... nie patrz na mnie z takim wyrzutem, ja w tej chwili chciałabym się razem z tobą pokazać ludziom, chciałabym się pochełpić mojem szczęściem... Wybacz mi tę próżność — ale ja czułam, że mnie już za nic miano — że nawet mnie obżałowywano, boś jakiś czas tak opryskliwie się ze mną obchodził... A teraz w tych ostatnich tygodniach poczęłam wierzyć, że mnie kochasz — stroniłeś od ludzi — mnie tylko wszystko mówiłeś — mnie się z wszystkiego zwierzałeś, w najskrytsze zakątki twej duszy pozwoliłeś mi wglądnąć. I... i — nie bierz mi za złe — chciałabym, by nas widziano razem w szczęściu i miłości, chciałabym, by — by... Oni już teraz myślą, że chcesz mnie porzucić, z chwilą, kiedyś się stał sławnym.
Bielecki rozważał, ale szybko doszedł do przeświadczenia, że pomysł Łucyi był dosko-