Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 181.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ale ten już stał obok z uprzedzającą grzecznością.
— Pan rozkaże?
— Trzy flaszki szampana — Veuve Cliquot...
— Dobroczyńco, każ mi nasamprzód dać potrójną wzmocnioną, inaczej tej szampańskiej lury nie przełknę — wybuchnął Kotowicz.
— Aha! szampan stawić na lód, a tymczasem: raz — dwa — trzy — ośm potrójnych wzmocnionych.
Gajecki przysunął się do Bieleckiego.
— Ale skryta bestya z ciebie — żeby jednem słowem się nie zdradzić — myśmy oczom nie chcieli wierzyć...
— Widzisz, w tych wypadkach najlepiej nic przedtem nie mówić — równie dobrze mogłem nie osięgnąć zaszczytu tak zwanej zaszczytnej wzmianki, — a wtedy — co?
Bielecki miał ochotę parsknąć cierpkim szyderczym śmiechem, ale zdusił go w sobie...
Już ja was znam, aż nadto dobrze, pomyślał, ale mniejsza z tem, nie chciał sobie psuć dobrego humoru: wiedział już teraz, że panowanie jego się rozpoczęło. Rozprószyły się wszystkie obawy i lęki. Uczuł mocny, trwały grunt pod nogami. Szedł tu z pewnem niespokojnem drżeniem, jak idzie niebezpiecznie zahazardowany spekulant na giełdę. Jeden rzut oka wystarcza, by się przekonać, czy akcye